sobota, 18 maja 2013

Aero Bubbles (Peppermint), 113g (Nestle)

Aero Bubbles (Peppermint), 113g (Nestle)
Kuleczki czekoladowo-miętowe. 
cena detaliczna: 41p - £1.5 (w zależności od promocji)
liczba kalorii: 145 kcal na każde 9 kulek.


Napisy na zgrabnym, zielonym opakowaniu zachęcają do dzielenia się, ale ja nie zamierzam się nimi dzielić. Nabywam kuleczki w najbliższym Sainsbury's i chichocząc, niczym Gollum porywam do swojej nory, gdzie pochłaniam w samotności. Z zewnątrz produkt naprawdę robi wrażenie - folia jest gruba, logo z nazwą produktu wyraziste i pokryte błyszczącym lakierem, a wszelkie informacje podane w sposób niezwykle przystępny. Klasa światowa! Uczcie się rodacy, uczcie od najlepszych!

Całość jest przy tym idealnie wyważona. Nie zrozumcie mnie źle - słodyczy zawsze jest za mało (i dobrze, bo i tak już jestem za gruby) - ale tych jest "za mało" w sposób bardziej zbliżony do "w sam raz". Gdyby jeszcze nie te napisy z tyłu opakowania - "party", "enjoy" i "share" - byłbym wniebowzięty! Ale, ale, zachwycam się opakowaniem, a pora przyjrzeć się samemu produktowi.


Kuleczki wysypują się z mroku, po lekkim wstrząśnięciu saszetką. <Są wystraszone, boją się, drżą, jakby z zimna.> Optycznie nie sprawiają wrażenia jakby było ich dużo, ale - jak to kulki - mają taką fajną właściwość, że są okrągłe i same wysypują się z opakowania (dzięki właściwościom tocznym), przez co można uniknąć lękliwego zaglądania do środka i stresowania się, że "niedługo koniec" (przyznajcie, perspektywa końca czegoś dobrego zawsze jest szokująca). Kolejny plus dla gościa, który projektował opakowanie.


Jeśli chodzi o wygląd pojedynczej kulki, to z zewnątrz są brązowo-zielone (po połowie), przy czym to brązowe to klasyczna mleczna czekolada, natomiast to zielone to miętowa aero-czekolada (bąbelkowa - nadmuchana, jak ser szwajcarski). Całość wypełniona jest zresztą właśnie tym zielonym, więc tradycyjnej czekolady nie ma tu tak dużo.

Smakuje to oczywiście wyśmienicie (jeśli ktoś lubi miętę) i orzeźwiająco, odświeżając jamę ustną pysznie miętowym smakiem (mimo to dalej musicie myć po nich zęby, przykro mi). Kulki nie działają przy tym narkotyzująco (jak np. żelki, które zjadam metodą: jeden żelek, jeden żel, dwa żelki, trzy żelki, pięć żelków, cała paczka do ryja), można je odstawić na moment i zjeść za godzinę, lub na drugi dzień (nie mówię, że to łatwe, niemniej jednak możliwe). Najlepiej konsumować je przez wsadzenie do otworu gębowego i czekanie, aż się rozpuszczą. Powyższe sprawia, że są godnym polecania produktem, którym można (i należy) rozkoszować się w samotności. Jest ich niestety zbyt mało, żeby się dzielić.

9/10

2 komentarze:

  1. genialna recenzja :) świetnie mi się ją czytało, nabrałam ochoty na te kuleczki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kuleczki sa tanie i pozywne - polecam! :)

    OdpowiedzUsuń