Cena: ok. 5 zł
liczba kalorii: wystarczająca, by zapewnić energię na kilka godzin.
Jest Kraków miastem, w którym zabytek przylega do zabytku, a miejsc szczególnych przez wzgląd na historię i tradycję jest tyle, ilu studentów zjeżdżających rokrocznie do tego miasta po wiedzę, pracę, astmę i chuligański wpierdol. Mamy Rynek z wieżą ratuszową, skarbonką i starą wróżką skuloną gdzieś między filarami Sukiennic, mamy radosny i drogi jak bourbon Kazimierz, Nową Hutę ze swym socrealistycznym renesansem. Mamy też Bronowice.
Z czego słyną Bronowice? Tak, prawda, jest tam giełda przedmiotów wszelakich, od surykatek, a na częściach zamiennych do Tu-154 kończąc, ale nie o to idzie. Tak tak, jest jakaś stara chata, gdzie ongiś hajtnął się Rydel (nie ten z Dżemu), a całe wydarzenie zasłynęło tym, że goście, po uprzednim wypiciu sporej ilości samogonu, byli tak nawaleni, że widzieli chochoły, zjawy i Wernyhorę, co więcej - tańczyli z nimi. Potem ich oczywiście zdrowo „skrojono”, ktoś tam płakał za zgubionym rogiem, policja przyjęła zgłoszenie, lecz dochodzenie rychło umorzono, kiedy biegły spirytysta orzekł, że duchów tam żadnych nie było, ale spiryt – i owszem. Chata Bronowicka - to mrzonka.
Prawdziwą atrakcją Bronowic jest to, co znajduje się blisko pętli tramwajowej – to legendarny punkt z zapiekankami.
UWAGA: w bliskim sąsiedztwie znajdują się dwa bary „szybkiej obsługi”. Jak poznać ten właściwy? Po kolejce – ta prowadząca do naszych zapiekanek jest długa, często dwudziestoosobowa (sic!), zaś przy tej konkurencyjnej w praktyce kolejek brak. Sporadycznie przewinie się jeden klient, by kupić udko z kurczaka albo skorzystać z kosza, a tak poza tym pracująca tam osoba może w spokoju rozwiązywać sudoku. Co innego właściciele punktu z zapiekankami – starsze już osoby, które z rzetelnością godną pochwały wykonują na miejscu zapiekanki.
Tak! Zapiekani nie są „gotowe”, wyjmowane z zamrażarki i wrzucane do mikrofalówki, co to, to nie! Przez dużą szybę widzimy, jak na świeżo przekrojonej bagietce ląduje dopiero co przyrządzony farsz, i dalej – pokrojony w duże plastry ser. Całość trafia na 2-3 minuty do rozgrzanego pieca, by nabrać rumieńców i temperatury, po czym klient dostaje do ręki ponad trzydziestocentymetrową ambrozję. Można oczywiście za drobną opłatą zakupić dodatki: majonez, ketchup (keczap, keczup, sos pomidorowy), prażoną cebulkę etc., ale, doprawdy, składniki te są w zupełności zbędne, nie trzeba nimi ratować smaku. Raz posmakowawszy bronowickiej zapiekanki, już nigdy nie spojrzymy na inne, zwłaszcza te „z zamrażarki”. Zresztą, popatrzmy na rysunek poglądowy:
Tak! Zapiekanki na pętli to miejsce kultowe. Zwłaszcza, jeżeli uświadomimy sobie, że...
Lokal funkcjonuje niemal 30 lat (!). Powtórzę: TRZYDZIEŚCI LAT. Żaden bar szybkiej obsługi w tym mieście, a kto wie, czy nie w Polsce, nie może pochwalić się tak długim stażem. Wielu z nas nie było jeszcze na świecie, kiedy otwierano lokal. Ileż zapiekanek przez ten czas zrobiono! Iluż klientów nakarmiono! Są to - z pewnością - liczby przytłaczające.
W dobie skomercjalizowanego świata, świata szybkiego i tandetnego, warto zajechać na pętlę bronowicką i kupić coś, co robione jest z sercem i pasją. Myślę, że dla każdego, kto przypadkiem znajdzie się na pętli i będzie miał w kieszeni 5 złotych, jest to nie tyle możliwość, ile obowiązek – obowiązek skosztowania najlepszej zapiekanki w mieście, poznania największej atrakcji Bronowic.
Moja ocena: 10/10.