poniedziałek, 18 listopada 2013

"Chrupki kukurydziane", chrupki kukurydziane 100g (Lewiatan)

"Chrupki kukurydziane", chrupki kukurydziane 100g (Lewiatan)
cena detaliczna: mniej niż 1 zł
liczba kalorii: co kot napłakał

Są pośród przekąsek nieśmiertelne klasyki. Jest jeden taki, który znamy już od najmłodszych lat i z nimi właśnie nam się kojarzy. Taki, którego nie kupujemy raczej idąc na imprezę, bo byłoby trochę wstyd. A może warto zmienić obyczaje i wprowadzić do szerszego użytku CHRUPKI KUKURYDZIANE, bo o nich tu mowa?

Najsłynniejszą marką tychże są legendarne "Flipsy", ongiś występujące w czerwonym opakowaniu z królikiem, dziś tych opakowań jest tyle, co smaków, ale królik kyca ten sam. Te oryginalne - w smaku niby nie zachwycające, a jednak można było "pszyssać" się do nich na dłuższą chwilę. Ich zaletą były także zdrapki, gdyż możliwość wygrania walkmena rozpalała wyobraźnię dzieciaków w wieku 5-12 lat (dlatego rzuciłem "Flipsy" po Komunii). Nie będzie dla Czytelnika zapewne zdziwieniem, że recenzję chrupkowej alternatywy z "Lewiatana" oprę o porównywanie właśnie z produktem, którym zapychały Was wasze mamy, gdy zadawaliście zbyt wiele pytań lub hałasowaliście w kościele.

"Flipsy" retro. To nie miska, to jego wnętrzności.

Opakowanie przykuwa uwagę. Wita nas wesoło rysunek niedźwiadka w zielonych ogrodniczkach, czapce i szaliku. Nie bez powodu misio w swoim lesie uchodzi za hipstera. Trzyma kij z napisem "kukurydziane" ale nie jest chyba tego świadomy i równie dobrze dla niego mogło by to być hasło nawołujące do przyjaźni polsko - radzieckiej. Folia w dużej mierze przezroczysta. 

Konsumpcję dobrze połączyć z jakimś mało wymagającym zajęciem, jak oglądanie serialu, granie w grę komputerową lub wiercenie się w spacerówce. Po pierwszym przeżuciu uczucie jest takie, że niby wam to wcale nie smakuje, ale wasz mózg uczuciami się nie przejmuje i domaga się więcej. I więcej. I więcej. Papka rozpływa się w ustach, ale nie w idiomatycznym sensie, tylko tak na serio. Bo przecież wcale Wam to nie smakuje. Nie możecie jednak przestać, rzucacie w cholerę czym tam się zajmowaliście i wpychacie po dziesięć chrupek do ust. Twój kolega zdołał włożyć więcej. Rywalizacja trwa. Totalny brak samokontroli. 

Trutka na szczury wygląda bardziej apetycznie
Chrupki wyglądają równie nieciekawie co świadectwa maturalne uczestników "Warsaw Shore", ale przecież wszyscy lubimy to, co znamy. Są trochę mniejsze niż "Flipsy", rzadziej przybierają fantazyjne kształty. Jakby mniej napompowane, ale może dzięki temu zawierają więcej masy kukurydzianej. Jest jeszcze kwestia dźwięków, jakie to dziadostwa wydaje przy kontakcie z ludzkim uzębieniem. Są tacy, to nie żart, co nie znoszą tego bardziej od dźwięku kredy pocieranej o tablicę. Ich dzieciństwo musiało być katorgą.

Czy to dobre na masę, ktoś zapyta. Raczej nie. A na pewno są lepsze sposoby na przyrost. Jestem jednak przekonany, że jest to ciekawa alternatywa na tzw. "budżetowe" imprezy. Najlepiej w zaufanym gronie, żeby nikt potem nie rozpowiadał, że jesteś skąpy i zagryzasz flipsami. Minie jednak jeszcze wiele lat nim taki obyczaj przyjmie się powszechnie. Do tej pory, nie ulega wątpliwości, rola chrupek kukurydzianych jako jadalnego smoczka pozostanie wiodącą. 

6/10