środa, 23 stycznia 2013

Moja Bretania #2 - "Fasolka po bretońsku", 480g (Carrefour/Krzętle)


"Fasolka po bretońsku", 480g (Carrefour/Krzętle),
danie gotowe,
cena detaliczna: 4,35 zł
liczba kalorii: 456 kcal







Słoiczek z fasolką zakupiłem z pewną obawą, która każdorazowo towarzyszy mi podczas zakupu towaru na wyłączność dla danego sklepu, ergo, towaru "budżetowego". Po dokonanej konsumpcji wiem jedno - mamy czarnego konia wśród fasolek! 

Ale po kolei. "Fasolka po bretońsku" z sugestywnym logiem Carrefour na etykiecie opakowana jest w prosty słoiczek zwieńczony ciemnobrązową zakrętką, co w połączeniu z maślano-brązową etykietą sprawia przyjemne wizualnie wrażenie. Gdyby nie logo sklepu, można by nawet stwierdzić, że obcujemy z produktem z wyższej półki. Jednak po spojrzeniu na spis treści rychło uświadomimy sobie, czemu jest tak tanio. "E" tam! Nie ma co nad tym długo rozważać (cytując klasyka, lepiej nie wiedzieć, z czego zrobiony jest pasztet). 


Fasolka, po przelaniu jej do testowej miseczki, zaskoczyła neutralnym i stonowanym zapachem. Początkowo wydawało się także, że jest jej całkiem dużo - szybki test pozwolił stwierdzić, że fasolki było niestety za mało. Naprawdę niestety! 

Sama fasolka jest dobrze ugotowana, miękka, nasiona są całkiem duże i zdrowo wyglądające. Nie można mieć żadnych zastrzeżeń. W tangu z każdą fasolką tańczy najważniejszy element każdego gotowego dania - sos. 


Sos w opisywanym produkcje był jednym z trudniejszych do zbadania i opisana - pełen skrajności, zaskakuje na plus jak i na minus. Przy pierwszym kęsie może wydać się bez smaku, choć byłoby to powiedziane zbyt na wyrost, bowiem gdzieś tam w tle anemicznie majaczy posmak pomidora. Kolejny kęs, i znów zwrot o 180 stopni, gdyż pojawił się aromat mięsa i coś na podobieństwo siekanej cebulki (co jednak nie smakowało jak cebulka). Sos zagarnięty pajdą razowego chleba, i znów zaskoczenie - tym razem dały o sobie znać zioła, dodane w szczątkowych ilościach, ale nie będące li tylko nieosiągalną ideą.

Przewrotność sosu spajają dwa elementy - jego lekka pikantność oraz mała ilość soli, co w tego typu produktach należy do rzadkości. A skoro o rzadkości mowa, sos jest "lejny", ale nie ciągnie się, więc tu proporcje są wyważone. Nie jest za to wyważona ilość tłuszczu - ze zdumieniem zauważyłem oleiste oczka, które mieniły się na tafli sosu. Paradoksalnie zwiększona tłustość wzmacnia walory smakowe - sos zdaje się być bardziej "śmietankowy", łagodniejszy, delikatniejszy, czy wreszcie - subtelniejszy. Całość dopełnia aromat mięsa, choć samo mięso, to największa wada naszego produktu. 

Po lekturze składników wiadomo tylko tyle, że mamy do czynienia z posiekaną na drobne (wręcz mikroskopijne) kawałeczki kiełbasą, która, podobnie jak wyżej wskazana cebula, nie ma żadnego smaku. Być może to robota sosu, który wyssał z mięsa całą esencję smaku? Nieodgadnione są sekrety garnka! 



Mięso więc psuje ogólny obraz naszego produktu, podobnie zresztą, jak tablica Mendelejewa na etykiecie, oraz zbyt mała ilość fasolki. 

W istocie - zrobiło mi się przykro i zwyczajnie, po ludzku, smutno, kiedy mój widelec przywitał się z dnem, zaś pogoń za ostatnim, nieokrzesanym ziarenkiem zakończyła się sukcesem. Po zakończonej konsumpcji niespodziewanie wyszła na jaw kolejna zaleta sosu - nie miałem potrzeby przepłukania ust, tudzież wypicia litrów wody. Posmak, który pozostał, był bardzo przyjemny, i z chęcią przejechałbym się z nim tramwajem, albo poszedł do kina.  



Fatalną jakość mięsa oraz małą ilość potrawy można jeszcze przeboleć (nasz produkt kosztuje niewiele ponad 4 złote, i jest to cena, która w zestawieniu z jakością jest wręcz zastanawiająca, by nie powiedzieć, podejrzana), nawykły do teorii spiskowych naród nie powinien się jednak zastanawiać, tkwiąc przed półką z gotowymi daniami, bowiem stosunek ceny do jakości jest bardzo wysoki, i przekłada się na końcową ocenę 7/10. Brawo, Zakład Produkcji Spożywczej Sp. z. o. o., z Krzętli! Kawał smacznej roboty. 

Ps. Fasolka dostępna jest w sieci sklepów Carrefour. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz